nie mogę spać, więc oglądam filmy. wczoraj "Pola śmierci' - miejsce akcji - Kambodża. trudno w ogóle uwierzyć w takie rzeczy. film oparty na faktach. o historii przejęcia władzy przez czerwonych khmerów już trochę czytałem, m.in. "Uśmiech Pol Pota", trochę w necie. to wszystko wydaje się niepojęte. setki tysięcy ofiar, bo przyszło nowe i trzeba zrobić porządek. praca praca praca a po pracy zebrania, na których wmawiali tylko jedno: nie myśl za dużo, najlepiej w ogóle nie myśl, partia zrobi to za ciebie. partia to jedyne, w co powinieneś wierzyć. każdy człowiek wokół ciebie to potencjalny wróg, więc miej się zawsze na baczności. nikomu nie ufaj. ty sam jesteś nikim.
teraz miejscowi biją tam podobno niezły biznes - można sobie pochodzić po polach, kości są wszędzie.
drugi film: "Lost in translation" - w języku polskim da się podobno bluźnić przez godzinę, nie powtarzając ani jednego słowa. chciałbym wiedzieć, czy można zrobić to samo, ale ze słowami zachwytu. temu filmowi się należy. Bill Murray rządzi.
a tak w ogóle, życzę wszystkim spokojnych świąt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz