4/29/2012
4/24/2012
4/20/2012
4/15/2012
4/12/2012
4/08/2012
nie mogę spać, więc oglądam filmy. wczoraj "Pola śmierci' - miejsce akcji - Kambodża. trudno w ogóle uwierzyć w takie rzeczy. film oparty na faktach. o historii przejęcia władzy przez czerwonych khmerów już trochę czytałem, m.in. "Uśmiech Pol Pota", trochę w necie. to wszystko wydaje się niepojęte. setki tysięcy ofiar, bo przyszło nowe i trzeba zrobić porządek. praca praca praca a po pracy zebrania, na których wmawiali tylko jedno: nie myśl za dużo, najlepiej w ogóle nie myśl, partia zrobi to za ciebie. partia to jedyne, w co powinieneś wierzyć. każdy człowiek wokół ciebie to potencjalny wróg, więc miej się zawsze na baczności. nikomu nie ufaj. ty sam jesteś nikim.
teraz miejscowi biją tam podobno niezły biznes - można sobie pochodzić po polach, kości są wszędzie.
drugi film: "Lost in translation" - w języku polskim da się podobno bluźnić przez godzinę, nie powtarzając ani jednego słowa. chciałbym wiedzieć, czy można zrobić to samo, ale ze słowami zachwytu. temu filmowi się należy. Bill Murray rządzi.
a tak w ogóle, życzę wszystkim spokojnych świąt.
teraz miejscowi biją tam podobno niezły biznes - można sobie pochodzić po polach, kości są wszędzie.
drugi film: "Lost in translation" - w języku polskim da się podobno bluźnić przez godzinę, nie powtarzając ani jednego słowa. chciałbym wiedzieć, czy można zrobić to samo, ale ze słowami zachwytu. temu filmowi się należy. Bill Murray rządzi.
a tak w ogóle, życzę wszystkim spokojnych świąt.
4/07/2012
4/06/2012
skończyłem przed chwilą książkę Wolfganga Buschera 'Berlin - Moskwa, podróż na piechotę'. jest 2001 rok. dziennikarz 'Die Welt' w swoje 50-te urodziny wyrusza na pieszo z Berlina do Moskwy. książka rewelacyjna, początek może być jednak mocno denerwujący, szczególnie wtedy, gdy natrafia się na fragmenty, kiedy maszerując przez Polskę wytyka nam różne narodowościowe przypadłości. wiele z nich brzmi jak jakaś mocno stereotypowa zagraniczna reklama o Polakach i Polsce. naszemu krajowi nie poświęca zresztą zbyt wiele miejsca w książce, a jeśli już, to pisze o niemieckich historiach dziejących się na polskiej ziemi. może to i dobrze, bo tematu to on za bardzo nie pojmuje. później jest już tylko lepiej, bo ciekawiej - dla czytelnika, nieco gorzej dla autora - he he. (jestem Polakiem, więc według założeń autora cieszę się, jak Niemcowi nie idzie)
Białoruś. problemy ze zdobyciem noclegu, czasami jedzenia. walka z samotnością. wraz z kolejnymi pokonanymi kilometrami zanika wcześniejsza wyższość nad wszystkim i wszystkimi. w końcu sam zauważa, że wygląda jak menel w swoich spłowiałych spodniach i nie pierwszej świeżości t-shirtach, których posiada bodajże dwa. no i Rosja. coraz ciężej, ale jednocześnie jakoś lekko. stepy, lasy, palące słońce, deszcz. a facet idzie. aż do Moskwy. po 3 miesiącach marszu dociera do celu. koniec. warte polecenia.
teraz czeka mnie Sołżenicyn i jego 'Archipelag Gułag'.
powoli ale nieuchronnie dojrzewam do decyzji wywalenia siebie z facebooka. już niedługo.
Białoruś. problemy ze zdobyciem noclegu, czasami jedzenia. walka z samotnością. wraz z kolejnymi pokonanymi kilometrami zanika wcześniejsza wyższość nad wszystkim i wszystkimi. w końcu sam zauważa, że wygląda jak menel w swoich spłowiałych spodniach i nie pierwszej świeżości t-shirtach, których posiada bodajże dwa. no i Rosja. coraz ciężej, ale jednocześnie jakoś lekko. stepy, lasy, palące słońce, deszcz. a facet idzie. aż do Moskwy. po 3 miesiącach marszu dociera do celu. koniec. warte polecenia.
teraz czeka mnie Sołżenicyn i jego 'Archipelag Gułag'.
powoli ale nieuchronnie dojrzewam do decyzji wywalenia siebie z facebooka. już niedługo.
4/03/2012
4/01/2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)