żeby zaistnieć, błysnąć wśród "znajomych", przykuć czyjąś uwagę, w ogóle "być", koniecznie trzeba sukcesywnie, z żelazną konsekwencją zamieszczać rozmaite rzeczy na facebooku (celowo piszę tylko o tym portalu, bo stał się on czymś na kształt Boga, religii prostej, przyjemnej i wygodnej, dostosowanej do naszych potrzeb, niewymagającej). Mogą to być zdjęcia z wakacji - przy czym nieważne, czy będzie to Egipt czy Japonia, informacja, że dostało się wymarzoną pracę, wpis o wygranej w konkursie nagrodzie. zbieramy pochwały od wspomnianych "znajomych", jesteśmy zadowoleni.
Wtedy dopiero istniejemy. Jesteśmy.
Jeśli zaś tego nie zrobimy, nie będziemy aktywnie akcentować swojej obecności w scyfryzowanym świecie, skazani będziemy na niebyt.
internet zabija społeczność, żywe, realne kontakty międzyludzkie - nazwa "portal społecznościowy" jest jakimś tragicznym nieporozumieniem. większość przestała interesować się drugim człowiekiem w sposób bardziej ludzki, humanitarny. Nie rozmawiamy ze sobą, nie ma takiej potrzeby, skoro "wszystko" na temat drugiej osoby można przeczytać na portalu społecznościowym. dowiedzieliśmy się gdzie pracuje, czym się interesuje, czy jest w związku czy nie jest. Jeśli nie ma zdjęć dzieci tzn., że tych dzieci w ogóle nie ma. proste.
wiemy wszystko. zatem - po co rozmawiać, po co się spotykać?
Wtedy dopiero istniejemy. Jesteśmy.
Jeśli zaś tego nie zrobimy, nie będziemy aktywnie akcentować swojej obecności w scyfryzowanym świecie, skazani będziemy na niebyt.
internet zabija społeczność, żywe, realne kontakty międzyludzkie - nazwa "portal społecznościowy" jest jakimś tragicznym nieporozumieniem. większość przestała interesować się drugim człowiekiem w sposób bardziej ludzki, humanitarny. Nie rozmawiamy ze sobą, nie ma takiej potrzeby, skoro "wszystko" na temat drugiej osoby można przeczytać na portalu społecznościowym. dowiedzieliśmy się gdzie pracuje, czym się interesuje, czy jest w związku czy nie jest. Jeśli nie ma zdjęć dzieci tzn., że tych dzieci w ogóle nie ma. proste.
wiemy wszystko. zatem - po co rozmawiać, po co się spotykać?
bardzo się cieszę, kiedy udaje mi się jeszcze natknąć na kogoś, od kogo usłyszę najprostsze: co u Ciebie? wtedy wiem, że taka osoba jest zainteresowana moją odpowiedzią, moją historią, a nie tym, co uda się jej wyczytać gdzieś w sieci.
chyba zacznę częściej tutaj wpadać... podoba mi się:)
OdpowiedzUsuńSylwia ;)