2/23/2013

Polska to nie jest kraj dla starych ludzi

późna pobudka. jeszcze późniejsze śniadanie. kawa. nie lubię schematów, ale chyba inaczej się nie da w niektórych przypadkach.

postanowiłem, że będę używał polskich znaków, choć i tak twierdzę, że internet to syf i wszystko rządzi się tu własnymi prawami. z drugiej strony czemu sam nie miałbym wyznaczać poziomu? nawet jeden doktorek ode mnie z uczelni twierdził, że w mailach nie będzie używał polskich znaków i dużych liter, bo nie musi.

czytam właśnie "To nie jest kraj dla starych ludzi" Cormaca McCarthy'ego. Świetna książka. Męska rzecz. Ale nie w tym stylu co dezodorancik czy tabsy na potencję w reklamach. Kolesie z tej książki tego nie potrzebują. Twardy świat, broń, krew i słońce Meksyku. Seksu nie ma, a jeśli pojawia się już jakaś kobieta, to jest to żona idealna. Ta książka to czysty minimalizm, także w warstwie językowej. Słowa z ust bohaterów padają tu rzadko, jeśli już to konkretne, wyważone, tyle ile trzeba. Nie znam się na literaturze amerykańskiej, oprócz klasyki, tzn. Hemingwaya, Faulknera i hmm Steinbecka nie czytałem już chyba nikogo innego. Nigdy pisarze zza oceanu specjalnie mnie nie zajmowali, czasami nawet nie kończyłem rozpoczętej książki, czego na ogół staram się unikać. Cały czas jednak człowiek się łapie na tym, że nie można generalizować, czego przykładem wspomniana książka, którą wczoraj zacząłem, a pewnie dziś skończę;)

zacząłem też, a właściwie wróciłem do nauki czeskiego - na studiach uczyłem się z większym lub mniejszym skutkiem rok. jak się okazuje sporo pamiętam, ale nie jest to jeszcze ten level, jaki chciałbym, żeby był. ale spoko, wszystko w swoim czasie.

a tytuł posta w ogóle do niczego nie nawiązuje, ale tak mi się jakoś napisało. zupełnie nie wiem czemu, przecież to nieprawda, nie?

2/21/2013

2/18/2013

nie pamiętam jak wygląda słońce
 

płytka wishbone ash - raw to the bone na głośnikach

śniadanko kawka pącz

nadmiar kwasu mlekowego w mięśniach, popularnie zwany też zakwasami


wczoraj kilka miłych telefonów

chyba tyle

yo

2/13/2013

***

czytam tygodnik powszechny, bo to chyba jedyna gazeta, która trzyma jeszcze jakiś poziom. nie tak jak kiedyś, ale zawsze. nie zawsze mnie jednak stać, żeby wywalać 7 zeta tygodniowo.
no ale od czego ma się ziomków - na zacnym UŁ tygodniki są za darmo (wtf?) kumpel podrzuca pakiecik od czasu do czasu. wielkie dzięki Łukasz! wiszę ci już chyba ze 2 zgrzewy browców :)
 

wracając do wątku: TP, który właśnie czytam, wywiad z Janem Englertem.
wiele ciekawych myśli, facet zawsze dobrze gadał, a ta rozwala najbardziej:

"Kordian jest dla mnie kluczem do pojęcia istoty tego szalonego kraju.
Nie stwarzamy sobie alternatywy: albo dajemy się rozstrzelać,
jak Kordian, choć ofiara to beznadziejna, albo idziemy w drugą skrajność:
w szycie butów psom."


 

mistrz.


brakuje takich ludzi, brakuje autorytetów wypowiadających takie zdania.
tak, pokolenie ajfonów: AUTORYTETÓW. słyszeliście w swoim życiu taki długi wyraz? hehe :D

coraz mniej ich.

coraz trudniej dokopać się do czegoś wartościowego, syf zalał już nas dawno.
net, TV, prasa. informacyjna papka. dlatego trzeba filtrować. 24h na dobe.

nie dać się.

2/12/2013

nofffin

łażenie po malcie - dosłownie, bo nie ma tam teraz wody. bajorko.
jak woda jest, to się człowiekowi wydaje, że tam nie wiadomo jaka głębia.
obszedłem naokoło, nie wiem po co, bo i tak ze zdjęć nici.
jakiś brak weny. mijałem pojedynczych biegaczy, rowerzystów i robotników grzebiących w dnie jeziora.

wypatruję wiosny, słońca (desperacki efekt poniżej), a na zimę klnę jak nigdy.


zaraz liga miszczów, szejkom aż się turbany trzęsą na myśl o pucharze;D 
swoją drogą PSG może nieźle namieszać. choć jakby co i tak Barca ich pociśnie;]

2/08/2013

pociagiem o 5:30 razem z Z. nad morze. 5 godzin w jedną stronę w towarzystwie kuracjuszy kołobrzeskich sanatoriów. nazwy pensjonatów, jak wszystkie nadmorskie miejscowości - egzotyczne: "Muszelka", "Posejdon", "Perła Bałtyku". po wyjściu z pociągu tłum podróżnych od razu miesza się z taksówkarzami oferującymi dojazd do uzdrowiska i podejrzanymi typkami z tabliczkami "wolne pokoju". mimo wszystko poza sezonem jest spokojnie. morze odpoczywa od turystów. mało ludzi, sprzedawcy kramików znudzeni, knajpy z kolorowymi szyldami i amerykańskimi nazwami pozamykane. udaje nam się znaleźć jakąś otwartą. szwędamy się jeszcze trochę. po 16 z powrotem do pociągu. 5 godzin zwiedzania, 10h w pkp.

Kołobrzeg








2/01/2013

fragment z Sontag:

"Śliczna kompozycja i elegancka perspektywa zdjęć Lewisa Hine'a ukazujących dzieci wykorzystywane w kopalniach i hutach Ameryki przełomu stuleci przetrwają dłużej, niż aktualny pozostanie ich temat (...)
 

tendencja estetyzująca w fotografii jest tak silna, że środek przekazu, który wywołuje niepokój, w końcu go uśmierza. Aparaty fotograficzne miniaturyzują doświadczenie, przekształcają historię w spektakl i wzbudzając współczucie, zarazem je usypiają, stwarzają emocjonalny dystans"


w gruncie rzeczy fotografia to nic innego, jak tylko pretensjonalność...